Tuesday, 10 Dec 2024

Klub Piszczka już w trzeciej lidze

LKS Goczałkowice-Zdrój, czyli klub, którego wychowankiem, ambasadorem i „nadprezesem” jest Łukasz Piszczek, wywalczył drugi w ostatnich latach awans, wygrywając silną czwartą ligę śląską.

Takiego wychowanka można życzyć każdemu klubowi. Łukasz Piszczek przed laty wyjechał w wielki świat z Goczałkowic, ale o rodzinnej, niespełna 7-tysięcznej miejscowości położonej między Pszczyną a Bielsko-Białą, nie zapomniał. Ha, „nie zapomniał” – to zdecydowanie za mało powiedziane. Były obrońca reprezentacji Polski żyje tym, co dzieje się wokół LKS-u i mocno angażuje się w lokalne sprawy. Efekty są imponujące.

Lampka szampana za sukces

LKS Goczałkowice-Zdrój został założony w 1960 roku, obchodzi zatem 60-lecie istnienia. Ten jubileusz uczcił pierwszym w historii awansem do trzeciej ligi. W przyszłym sezonie będzie rywalizował o punkty z tak uznanymi firmami jak Polonia Bytom czy Ruch Chorzów. W decydującym o awansie meczu, rozgrywanym w Łaziskach Górnych barażu między mistrzami dwóch grup śląskiej czwartej ligi, „Goczały” pokonały bytomskie Szombierki 2:0. Kazimierz Piszczek, tata Łukasza i wiceprezes LKS-u, po meczu połączył się z synem wideorozmową i wszedł do szatni, by pokazać mu, jak zespół fetuje sukces. Piszczkowi-juniorowi aż oczy się śmiały, ale trudno się dziwić. – Mamy to! – rzucił do trenera Damiana Barona, akurat udzielającego po barażowym zwycięstwie wywiadu, a na ekranie telefonu jego taty było widać, jak popija szampana.
Autokar zamiast samolotu
Tamtego czerwcowego dnia Łukasz Piszczek miał podwójną okazję do świętowania, bo wcześniej, za sprawą wygranej w Lipsku, Borussia Dortmund zapewniła sobie wicemistrzostwo Niemiec. „Piszczu” nie wracał jednak do Dortmundu z zespołem BVB. W samolocie… nie miałby dostępu do internetu, a mocno zależało mu, by oglądać na YouTube zorganizowaną przez Śląski ZPN transmisję barażu LKS-u z Szombierkami, dlatego wybrał samotny powrót autokarem. Trasa musiała zlecieć szybko i w świetnym nastroju. Drużyna świętowała awans w pobliskich Czechowicach, ale Piszczek szybko zapowiedział, że po sezonie Bundesligi wróci do Polski i zorganizuje jeszcze wystawną kolację.

Grał w Ekstraklasie, a teraz błyszczy gdzie indziej

„Goczały” znalazły się w trzeciej lidze, choć jeszcze w 2015 roku występowały w tyskiej klasie A. Na tym poziomie spędziły wiele lat. Awans z „okręgówki” do czwartej ligi wywalczyły po dwóch sezonach, w 2017 roku. Na wygramolenie się z silnej śląskiej czwartej ligi, gdzie prócz swojej grupy trzeba też wygrać baraż z mistrzem innej grupy, potrzebowały trzech lat. Tyle że… nikt na awans się nie „napinał”. Celem było zajęcie miejsca w czołowej piątce. LKS zdystansował rezerwy GKS-u Tychy czy Odrę Wodzisław. Miał ku temu podstawy – w końcu nie w każdym zespole na tym poziomie spotyka się zawodników z ekstraklasową przeszłością (Łukasz Hanzel), czy nawet… reprezentacyjną, a takową pochwalić się może Piotr Ćwielong. To właśnie „Pepe” zdobył obie bramki w decydującym meczu z Szombierkami. Do każdego zawodnika, którym zainteresowani są goczałkowiczanie, Piszczek dzwoni osobiście. Jeśli trzeba, namawia, przekonuje. Ale gruszek na wierzbie nikomu się nie obiecuje. Nikt nie żyje tylko i wyłącznie z gry w LKS-ie. Klub pomaga znaleźć pracę. To po awansie do trzeciej ligi się nie zmieni.

Pod patronatem BVB

Dla Goczałkowic priorytetem jest nie pierwszy zespół, a Akademia, której działalność rozkręca Piszczek pod patronatem Borussii Dortmund. To głównie dla niej w miejscowości powstaje kompleks sportowy. Przez ostatnie dwa sezony drużyna seniorów honory gospodarza pełniła w Czechowicach, jako że stadion w Goczałkowicach zmienił się w plac budowy. Inwestycja współfinansowana przez ministerstwo sportu, w której partycypował też Piszczek, jest już na ukończeniu, klub sezon trzecioligowy zacznie u siebie. Trzy nowe boiska, nowoczesny budynek klubowy… Będzie się czym pochwalić. Za akademię BVB współodpowiedzialny jest Michał Zioło, zaś grającym trenerem zespołu seniorów jest Damian Baron. Obaj to przyjaciele Piszczka jeszcze z czasów juniorskiej gry w Gwarku Zabrze.

Honorowy obywatel Goczałkowic

Lokalna społeczność bardzo szanuje „Piszcza”, któremu w 2017 roku przyznano tytuł honorowego obywatela Goczałkowic. Po barażu z Szombierkami już na murawie drużynie gratulacje złożyła wójt Gabriela Placha.  35-latek co prawda przedłużył o rok kontrakt z Borussią, ale po jego wypełnieniu wróci do rodzinnej miejscowości i jeszcze pogra w LKS-ie. To postanowione od dawna.


Dodaj komentarz